niedziela, 24 lutego 2013

Mass Effect-recenzujemy

 
    Witam. Wczoraj po ok. 17 godzinach gry ukończyłem produkcję, która wyszła ze stajni BioWare, czyli znanym wszystkim mistrzom gier RPG. Gra wyszła w 2008 roku, a to co prezentuje, może pozazdrościć wiele nowych tytułów. Bawiłem się przy niej świetnie, czas przy niej spędzony, zaliczę do jak najbardziej udanych.
 

    Zacznijmy od początku, wcielamy się w rolę Sheparda, jednego z najlepszych żołnierzy Floty Przymierza i to my decydujemy o jego przeszłości jak i przyszłości. Akcja rozgrywa się w roku 2183, kiedy to ludzie są już rozprzestrzenieni po całej galaktyce, dzięki odkryciu starożytnej technologii niepokonanej, dziś już nieistniejącej rasy Protean. Światu jak zwykle grozi zagłada, a jedyną nadzieją na jej uratowanie jesteśmy właśnie my.

    Na samym początku naszym oczom ukazuje się kreator postaci, na nazwisko naszego bohatera nie mamy wpływu, jednakże na imię już tak. Przy tworzeniu mamy dostęp do obszernego modyfikowania twarzy naszego podopiecznego, od rozstawienia oczu, poprzez wielkość uszu, kończąc na długości nosa. Jest to bardzo proste i zarazem przyjemne, gdyż sami decydujemy o radości czerpanej z gry, gdyż nie jesteśmy zmuszeni do przyglądania się godzinami twarzy Kena, jak to w niektórych tytułach bywa. Ja na przykład stworzyłem coś na wzór obecnego Sylvestra Stallone'a.

    Grafika prezentuje się bardzo dobrze, choć w niektórych momentach, widać, że niektóre tekstury są w niskiej rozdzielczości, ale nie ma co wymagać od pięcioletniej gry, jak na rok produkcji jest idealnie. Modele
broni jak i postaci wyglądają ładnie, a odwzorowanie twarzy i ich mimiki wyglądają fascynująca, zwłaszcza obcych ras, a szczególnie Krogan. Przerywniki filmowe są w wysokiej rozdzielczości i są wspaniale wplecione w elementy rozgrywki, na dodatek znakomicie sprawdzają się jako dopełnienie fabuły. Zróżnicowanie otaczającego nas świata jest ogromne, jedynie do czego można się przyczepić to pustka na niektórych planetach, na których poruszamy się naszym pojazdem zwanym Makro.

   Rozgrywka w szczególności sprowadza się do strzelania, w naszych broniach nie brakuje amunicji, gdyż z takowej całkowicie zrezygnowano, na przeszkodzie w ciągłym prowadzeniu ognia stoi jedynie przegrzanie się naszego wyposażenia, co nie sprawia problemu, ponieważ w szybkim czasie ona stygnie. Misje podzielone są na te główne (fabularne), jak i poboczne, których moim zdaniem znalazło się zbyt mało. Zadania przepełnione są efekciarstwem jak i skryptami, które w niczym nie przeszkadzają, tylko umilają grę.
Wybór broni jak i możliwość jej konfiguracji jest przeogromny, lecz nie tylko strzelby się zmieniają, wpływ mamy również na naszą zbroję, a ulepszeń do nich jest multum.

    Wraz z ilością pokonanych przeciwników wzrasta nasz poziom, dzięki któremu możemy modyfikować i ulepszać nasze, jak i naszych członków drużyny umiejętności, których jest kilkanaście. O dźwiękach niema co wspominać, gdyż są niemalże doskonałe, dziwiły mnie jedynie dźwięki wybuchów i wystrzałów w przestrzeni kosmicznej, bo przecież jak wiadomo, w kosmosie nie ma powietrza w którym fala dźwiękowa mogłaby się poruszać, przez co w niej nic nie słychać.

    Tytuł ten jest tak dobry, że śmiem polecić go każdemu. Wykreowany na potrzeby gry świat, jest realistyczny i wciąga jak bagno na wiosnę. Za tą cenę (ok.25zł) nie dostaniecie nic lepszego.

    PLUSY:
-fabuła,
-grafika,
-przedstawione postacie,
-długość gry,
 
    MINUSY:
-pustka na niektórych planetach,
-bardziej znaczących brak.
MOJA OCENA 9+/10        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz