sobota, 2 lutego 2013

MadeMan-recenzujemy


    Pierwszy wpis, pierwsze wypociny i te sprawy. Bądźcie surowi, gdyż surowa krytyka zmotywuje mnie do dalszej pracy (pracy? raczej przyjemności). No to ruszamy.

    MadeMan z założenia gra ciekawa i wciągająca, przedstawiająca bohatera-gangstera, opowiadającego o swoim życiu. Od wojny w Wietnamie, do tego co robi teraz, czyli bodajże 1981r. Historia niby interesująca, dotycząca
porachunków mafijnych, przyjacielskich oraz wokół czego toczy się cała fabuła, czyli złota. Sposób jej przedstawiania też jest niczego sobie, gdyż główny bohater jadąc samochodem, rozmawia ze swoim kolegą siedzącym obok i opowiada mu częściowo swoją biografię.

    Rozgrywka jest łatwa i przyjemna, jednak czasem potrafi napsuć krwi, przyczyną tego są często wstępujące bugi i niedopracowania. Przykładem tego była sytuacja, jakoś na początku gry, gdy brodząc w wodzie i wchodząc na kładkę, a następnie z niej schodząc, do tej samej wody, w tym samym miejscu, zginąłem z niewyjaśnionych, nadprzyrodzonych przyczyn. Takich i podobnych rzeczy można znaleźć wiele, choć nie uprzykrzają one tak życia jak nasi przeciwnicy.    

    Właśnie przeciwnicy, twórcy najwyraźniej uważają, że nie jest ważna jakość, lecz ilość, co jest błędem. Trup rozpościera się gęsto, choć brakuje mu krzty inteligencji. Gdy jego stopa wystaje zza winkla i obrywa w nią niemiłosiernie, on nic sobie z tego nie robi i ginie po kilku strzałach. Programiści nie przewidzieli również tego, że do takiego oponenta możemy podbiec, a gdy to zrobimy, ten stoi zdziwiony, nie wie co zrobić i po kilku sekundach zaczyna uciekać. Z osłon również korzystać nie umieją, chowanie się ich polega na tym, że odwracają się do nas plecami, nie wiem, może uważają, że jeśli oni nas nie widzą, to gracz ich również nie widzi.

    Co do grafiki już w dniu premiery nie zachwycała, czyli 2006 roku, teraz jedynie może odstraszać. Niskie rozdzielczości tekstur i brzydkie modele postaci nie są tej grze na plus. Bronie wykonano przyzwoicie, do wyboru mamy colty, berrety, kałachy, uzi i obrzyny, nie jest to imponująca ilość, ale wystarczająca. Gdyż, co jest dużym plusem, możliwe jest strzelanie z dwóch pistoletów, tego samego rodzaju jednocześnie. Choć nie radzę używać tej opcji podczas strzelania, gdy jesteśmy przyklejeni do ściany, ponieważ z jednej broni będziecie niemiłosiernie ją gnębić.

    Nieco teraz o misjach, jest ich 17, a każda z nich znacząco się różni. Tak więc uczestniczymy w wojnie w Wietnamie, strzelaninie na ulicach miasta, sabotażu w hotelu, ataku na cmentarzu i co najbardziej mi się podobało, napadzie na bank. Choć różnorodność jest duża, większość polega na bezsensownym strzelaniu, tylko, że w innej scenerii.

    Gra ta ma niewykorzystany potencjał, dlatego ciężko będzie znaleźć dla niej miejsce na półce, obok takich kultowych tytułów jak Mafia, czy Ojciec Chrzestny. Jednak mimo wszystko polecam do spróbowania swoich sił, jako gra na zrelaksowanie się po ciężkim dniu nadaje się świetnie, jest łatwa, prosta (sam zginąłem dwa razy, wliczając incydent z wodą), i przyjemne.

    PLUSY                                                                                                    
  -różnorodność lokacji,                                                                              
  -ciekawa fabuła,                                                                                        
  -potrafi wciągnąć,                                                                                      
  -fajny klimat.                                                                                            
 

 MINUSY

  -grafika,
  -AL,
  -niewykorzystany potencjał,
  -inne pomniejsze błędy.
MOJA OCENA: 6+/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz